Podeszłam do okna, ale nic nie zauważyłam. Jak w horrorze. Ostrożnie otworzyłam balkon i wyszłam na zewnątrz. Krzyknęłam głośno, gdy poczułam dłoń oplatającą mnie w talii.
Ktoś wciąż oplatał mnie w talii. Bałam się jak cholera. Rodziców nie ma w domu, telefon jest gdzieś na biórku, a ja? Ja jestem na balkonie.
-Błagam cię, puszczaj. Chodziłam 4 dni na lekcje boksu.-powiedziałam, udając całkowicie pewną siebię. Tak na prawdę w każdej chwili mój głos mógłby się załamać.
-Hej, spokojnie.-odezwał się znajomy głos. Gdzieś go już słyszałam, tylko...gdzie? O Matko. Jaka ze mnie kretynka.
-Justin?!-krzyknęłam odwracając się. Chłopak miał na sobie słodki podkoszulek i luźne spodnie. Uśmiechnął się i powiedział:
-We własnej osobie, shawty.
-Czy Ty wiesz jak się przestraszyłam?! Nie mogłeś zadzwonić dzwonkiem?-warknęłam.
-A Twoi rodzice...
-Wyjechali na tydzień do babci-mruknęłam. Złotowłosy posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów i poruszył znacząco brwiami.
-Zboczeniec!-krzyknęłam. Zachichotał cicho.
-To co wpuścisz mnie?-zapytał.
-Jasne.-mruknęłam, wpuszczając go do środka. Zamknęłam drzwi balkonowe.-Więc co miałeś załatwić na mieście?
Chłopak zaśmiał się i powiedział:
-To jest właśnie to.
-Oh.-to było jedyne co zdołałam powiedzieć. -Zejdziemy do kuchni?
-Jasne.-odpowiedział.
-Głodny?-spytałam, uśmiechając się lekko w jego stronę.
-Yhym.A co proponujesz?
-Kanapki z nutellą i sok pomarańczowy-odpowiedziałam wyjmując składniki z lodówki.
-Okay, niech będzie.-powiedział siadając na krześle przy blacie. Wszystko byłoby dobrze, odwiedził mnie, na razie się dogadujmy. Ale coś mi nie pasowało.
-Justin? Skąd wziąłeś mój adres?-zapytałam, marszcząc brwi.
-Widzisz księżniczko, ja mam swoje sposoby.-chłopak uśmiechnął się do mnie zadziornie.O Boże..Jaki on ma zniewalający uśmiech!
Chwila.
Co ja gadam? Przecież to Justin Bieber! Ogarnij się Cat!
-Co będziemy robić?-zapytałam.
-Zróbmy sobie babski wieczór. Wiesz romantyczne filmy, pogadamy sobie o chłopakach i innych dziewczyńskich sprawach.-zatkałam ręką usta, dostając nagłego napadu śmiechu.
-Babski wieczór? Justin! Skąd taki pomysł?
-A czy tak nie robią dziewczyny, kiedy nocują u siebie?-zapytał, puszczając do mnie oczko. Matko, te jego oczy.
-No właśnie. Dziewczyny.-podkreśliłam, na co tylko zachichotał.
Odwróciłam się tyłem do szatyna i zaczęłam smarować kanapki nutellą, gdy poczułam na talli
oplatające mnie ręce, a na szyji składane pocałunki. Stanęłam przodem do Justina.
-Przestań..-jęknełam odsuwając od siebie chłopaka
-Um.. Przepraszam, j-ja nie chciałem. Zapomnijmy.
Chciałabym. Od tamtej imprezy zastanawiam się, jaki smak mogą mieć jego usta. Dlaczego nic nie pamiętam?
Opanuj się Cat.
Skończyłam posiłek, wzięłam wszystko do ręki i poszliśmy do salonu oglądać film.
-Może jakiś horror?-zaproponował chłopak, siadając na kanapie. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
-Nie! Nie lubię horrorów, poszukaj czegoś w TV, ja zrobię popcorn.
-Pomogę ci.-zaoferował się. Położyłam kanapki na stoliku i razem wróciliśmy do kuchni.
Po zrobieniu przekąski usiadłam na blacie, stawiając obok miskę. Rzuciłam w chłopaka jednym uprażonym
ziarenkiem i przygryzłam wargę, patrząc na to, jaki był słodki, a jednocześnie wciąż seksowny.
-Nie daruję Ci tego! Wojna!-krzyknął z zadziornym uśmieszkiem i rzucił we mnie garścią popcornu, na co pisnęłam głośno. Zasłoniłam twarz rękoma, a kiedy już wszystko wylądowało na podłodze, oddałam mu.
Po całym zajściu musieliśmy posprzątać. Kuchnia była istną stajnią Augiasza, zresztą my nie byliśmy lepsi. Justin podszedł do mnie na zdecydowanie niebezpieczną odległość.
-Ładnie Ci w popcornie.-powiedział wyjmując ziarenko z moich włosów.
-Raczej kiepski tekst na podryw.
Bieber lekko uśmiechnął się do mnie i podszedł jeszcze bliżej. Subtelnie musnął moje usta. Coś kazało mi go odepchnąć, ale wydaje mi się, że i tak nie miałabym siły. Delikatnie pogłębił pocałunek, jakby się bał, że zaraz ucieknę.
Odwzajemniłam go.
Głupia, głupia, głupia.
Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go.
-Ugh, przepraszam. Znowu. To nie powinno się stać.
Już wiesz, jak smakują jego usta.
Zamknij się!
-Masz rację - szepnęłam. Coś kazało mi trzymać się z daleka od niego. Ale.. no właśnie! Jego usta. Jego usta smakowały jak najdroższy alkohol. Były pełne i różowe. Ugh
Wróciliśmy do salonu, Justin usiadł na kanapie, a ja zaraz koło niego. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach.
Boże! Żeby w piątkowy wieczór nie leciał żaden fajny film?
-Gdzie nauczyłaś się tak tańczyć?-z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka.
-Tańczę od małego. Z początku z przymusu,moja mama chciała bym tańczyła. Spodobało mi się to. Chodziłam do szkoły baletowej, tańczyłam w różnych grupach, zespołach. Teraz chodzę do szkoły tanecznej, a Jade pomaga mi i wrzuca filmiki z moimi układami do sieci.
-Jesteś naprawdę świetna, może chciałabyś wystąpić w jednym z moich teledysków?-zapytał, patrząc mi w oczy.
-Zastanowię się. -zachichotałam.
-Odmawiasz mi?
-Wcale tego nie powiedziałam!
-Powiedziałaś.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Jeżeli to, że postawimy na twoim ma Cię uszczęśliwić, to okej.-westchnęłam.
-Zaczęłam dalej przeglądać kanały, gdy trafiłam na ulubiony film mój i Jade.
-,,Ostatnia piosenka''-przeczytałam na głos.-Uwielbiam go!
-Tak kochana, to najlepszy film na babski wieczór..- Justin próbował powstrzymywać śmiech i mówić damskim głosem.
-Justin..
***
Po obejrzeniu filmu, zjedzeniu kanapek i całym tym "babskim wieczorze" było około 1 w nocy.
-Może pójdziemy na górę?-zapytałam, ziewając.
-A co będziemy tam właściwie robić?-Jezu! On tylko o jednym. Objął mnie ręką w talli i przysunął do siebie.
-Justin no!
-No co?
-Czy wszystko musi ci się kojarzyć tylko z tym?
-Ale... Wcale, że nie.. Dobra może trochę.
-Zostajesz na noc? Jest już późno, chodźmy.-wstałam.
-Z tobą zawsze-uśmiechnął się.
Weszliśmy po krętych schodach na górę, do mojego pokoju. Podeszłam do wielkiej szafy i wyjęłam z niej koszulkę i spodenki
dla siebie, a dla Justina znalazłam jakąś koszulkę mojego byłego chłopaka.
-Idę pod prysznic. -oznajmiłam.
-Idę z tobą.
-Co? Nie!
-Żartowałem-.zaśmiał się.-Czekaj. Skąd masz męska koszulkę?
-Oh. Mój były chłopak ją zostawił. -powiedziałam.
***
Leżałam już na łóżku, kiedy strumień wody z pod prysznica ucichł. Po 5 minutach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Bieber. Wyglądał o wiele lepiej niż Mike.
-Okay, to idę na kanapę. -powiedział. Nie, nie chcę, żeby spał tam.
-Justin.-szepnęłam, a on automatycznie odwrócił się do mnie.-Daj spokój. Możemy chyba spać razem, jako... przyjaciele?-zapytałam, na co ciepło się uśmiechnął. Podszedł do łóżka, odkrył kołdrę i położył się obok mnie. Poczułam jeszcze jak całuje moją głowę i szepcze:
-Bieberowych.
Zasnęłam.
***
Obudziłem się przez promienie słońca. Obróciłem głowę w prawo i to zmiękczyło moje serce. Cat słodko spała, wtulając głowę w moje ramię, a ja oplotłem ją ręką w pasie. Chciałbym jeszcze z nią tu zostać, ale lepszym pomysłem byłoby zrobić jej śniadanie. Po cichutku wyszedłem z łóżka i skierowałem się do kuchni. Już miałem wyciągać składniki na naleśniki, kiedy rozległ się dwonek do drzwi. Mozolnym krokiem podreptałem do przedpokoju i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się około 20letni brunet. Na mój widok jego mina zrzedła.
-Umm, zastałem Cat?-spytał, drapiąc się po głowie.
-Tak jakby.-odpowiedziałem szorstko.-Kim jesteś, jeśli można wiedzieć?
-Jej chłopakiem.
_________________________________________________
HEJ! Przepraszam za tyle nieobecności! Oceny.
Przyszłam z nowym rozdziałem! POMAGAŁA MI GO NAPISAĆ ROKSANA, ZA CO CHCIAŁABYM JEJ BARDZO PODZIĘKOWAĆ. NIE WIEM CO BY BYŁO, GDYBY NIE TY ♥
Nie mam pojęcia, kiedy będzie następny. Miejmy nadzieję, że nie długo. Kocham Was! Enjoy.
Zapraszam do zakładki informowani, spam oraz kontakt♥
@frushgehfuck - twitter
Ktoś wciąż oplatał mnie w talii. Bałam się jak cholera. Rodziców nie ma w domu, telefon jest gdzieś na biórku, a ja? Ja jestem na balkonie.
-Błagam cię, puszczaj. Chodziłam 4 dni na lekcje boksu.-powiedziałam, udając całkowicie pewną siebię. Tak na prawdę w każdej chwili mój głos mógłby się załamać.
-Hej, spokojnie.-odezwał się znajomy głos. Gdzieś go już słyszałam, tylko...gdzie? O Matko. Jaka ze mnie kretynka.
-Justin?!-krzyknęłam odwracając się. Chłopak miał na sobie słodki podkoszulek i luźne spodnie. Uśmiechnął się i powiedział:
-We własnej osobie, shawty.
-Czy Ty wiesz jak się przestraszyłam?! Nie mogłeś zadzwonić dzwonkiem?-warknęłam.
-A Twoi rodzice...
-Wyjechali na tydzień do babci-mruknęłam. Złotowłosy posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów i poruszył znacząco brwiami.
-Zboczeniec!-krzyknęłam. Zachichotał cicho.
-To co wpuścisz mnie?-zapytał.
-Jasne.-mruknęłam, wpuszczając go do środka. Zamknęłam drzwi balkonowe.-Więc co miałeś załatwić na mieście?
Chłopak zaśmiał się i powiedział:
-To jest właśnie to.
-Oh.-to było jedyne co zdołałam powiedzieć. -Zejdziemy do kuchni?
-Jasne.-odpowiedział.
-Głodny?-spytałam, uśmiechając się lekko w jego stronę.
-Yhym.A co proponujesz?
-Kanapki z nutellą i sok pomarańczowy-odpowiedziałam wyjmując składniki z lodówki.
-Okay, niech będzie.-powiedział siadając na krześle przy blacie. Wszystko byłoby dobrze, odwiedził mnie, na razie się dogadujmy. Ale coś mi nie pasowało.
-Justin? Skąd wziąłeś mój adres?-zapytałam, marszcząc brwi.
-Widzisz księżniczko, ja mam swoje sposoby.-chłopak uśmiechnął się do mnie zadziornie.O Boże..Jaki on ma zniewalający uśmiech!
Chwila.
Co ja gadam? Przecież to Justin Bieber! Ogarnij się Cat!
-Co będziemy robić?-zapytałam.
-Zróbmy sobie babski wieczór. Wiesz romantyczne filmy, pogadamy sobie o chłopakach i innych dziewczyńskich sprawach.-zatkałam ręką usta, dostając nagłego napadu śmiechu.
-Babski wieczór? Justin! Skąd taki pomysł?
-A czy tak nie robią dziewczyny, kiedy nocują u siebie?-zapytał, puszczając do mnie oczko. Matko, te jego oczy.
-No właśnie. Dziewczyny.-podkreśliłam, na co tylko zachichotał.
Odwróciłam się tyłem do szatyna i zaczęłam smarować kanapki nutellą, gdy poczułam na talli
oplatające mnie ręce, a na szyji składane pocałunki. Stanęłam przodem do Justina.
-Przestań..-jęknełam odsuwając od siebie chłopaka
-Um.. Przepraszam, j-ja nie chciałem. Zapomnijmy.
Chciałabym. Od tamtej imprezy zastanawiam się, jaki smak mogą mieć jego usta. Dlaczego nic nie pamiętam?
Opanuj się Cat.
Skończyłam posiłek, wzięłam wszystko do ręki i poszliśmy do salonu oglądać film.
-Może jakiś horror?-zaproponował chłopak, siadając na kanapie. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
-Nie! Nie lubię horrorów, poszukaj czegoś w TV, ja zrobię popcorn.
-Pomogę ci.-zaoferował się. Położyłam kanapki na stoliku i razem wróciliśmy do kuchni.
Po zrobieniu przekąski usiadłam na blacie, stawiając obok miskę. Rzuciłam w chłopaka jednym uprażonym
ziarenkiem i przygryzłam wargę, patrząc na to, jaki był słodki, a jednocześnie wciąż seksowny.
-Nie daruję Ci tego! Wojna!-krzyknął z zadziornym uśmieszkiem i rzucił we mnie garścią popcornu, na co pisnęłam głośno. Zasłoniłam twarz rękoma, a kiedy już wszystko wylądowało na podłodze, oddałam mu.
Po całym zajściu musieliśmy posprzątać. Kuchnia była istną stajnią Augiasza, zresztą my nie byliśmy lepsi. Justin podszedł do mnie na zdecydowanie niebezpieczną odległość.
-Ładnie Ci w popcornie.-powiedział wyjmując ziarenko z moich włosów.
-Raczej kiepski tekst na podryw.
Bieber lekko uśmiechnął się do mnie i podszedł jeszcze bliżej. Subtelnie musnął moje usta. Coś kazało mi go odepchnąć, ale wydaje mi się, że i tak nie miałabym siły. Delikatnie pogłębił pocałunek, jakby się bał, że zaraz ucieknę.
Odwzajemniłam go.
Głupia, głupia, głupia.
Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go.
-Ugh, przepraszam. Znowu. To nie powinno się stać.
Już wiesz, jak smakują jego usta.
Zamknij się!
-Masz rację - szepnęłam. Coś kazało mi trzymać się z daleka od niego. Ale.. no właśnie! Jego usta. Jego usta smakowały jak najdroższy alkohol. Były pełne i różowe. Ugh
Wróciliśmy do salonu, Justin usiadł na kanapie, a ja zaraz koło niego. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach.
Boże! Żeby w piątkowy wieczór nie leciał żaden fajny film?
-Gdzie nauczyłaś się tak tańczyć?-z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka.
-Tańczę od małego. Z początku z przymusu,moja mama chciała bym tańczyła. Spodobało mi się to. Chodziłam do szkoły baletowej, tańczyłam w różnych grupach, zespołach. Teraz chodzę do szkoły tanecznej, a Jade pomaga mi i wrzuca filmiki z moimi układami do sieci.
-Jesteś naprawdę świetna, może chciałabyś wystąpić w jednym z moich teledysków?-zapytał, patrząc mi w oczy.
-Zastanowię się. -zachichotałam.
-Odmawiasz mi?
-Wcale tego nie powiedziałam!
-Powiedziałaś.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Jeżeli to, że postawimy na twoim ma Cię uszczęśliwić, to okej.-westchnęłam.
-Zaczęłam dalej przeglądać kanały, gdy trafiłam na ulubiony film mój i Jade.
-,,Ostatnia piosenka''-przeczytałam na głos.-Uwielbiam go!
-Tak kochana, to najlepszy film na babski wieczór..- Justin próbował powstrzymywać śmiech i mówić damskim głosem.
-Justin..
***
Po obejrzeniu filmu, zjedzeniu kanapek i całym tym "babskim wieczorze" było około 1 w nocy.
-Może pójdziemy na górę?-zapytałam, ziewając.
-A co będziemy tam właściwie robić?-Jezu! On tylko o jednym. Objął mnie ręką w talli i przysunął do siebie.
-Justin no!
-No co?
-Czy wszystko musi ci się kojarzyć tylko z tym?
-Ale... Wcale, że nie.. Dobra może trochę.
-Zostajesz na noc? Jest już późno, chodźmy.-wstałam.
-Z tobą zawsze-uśmiechnął się.
Weszliśmy po krętych schodach na górę, do mojego pokoju. Podeszłam do wielkiej szafy i wyjęłam z niej koszulkę i spodenki
dla siebie, a dla Justina znalazłam jakąś koszulkę mojego byłego chłopaka.
-Idę pod prysznic. -oznajmiłam.
-Idę z tobą.
-Co? Nie!
-Żartowałem-.zaśmiał się.-Czekaj. Skąd masz męska koszulkę?
-Oh. Mój były chłopak ją zostawił. -powiedziałam.
***
Leżałam już na łóżku, kiedy strumień wody z pod prysznica ucichł. Po 5 minutach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Bieber. Wyglądał o wiele lepiej niż Mike.
-Okay, to idę na kanapę. -powiedział. Nie, nie chcę, żeby spał tam.
-Justin.-szepnęłam, a on automatycznie odwrócił się do mnie.-Daj spokój. Możemy chyba spać razem, jako... przyjaciele?-zapytałam, na co ciepło się uśmiechnął. Podszedł do łóżka, odkrył kołdrę i położył się obok mnie. Poczułam jeszcze jak całuje moją głowę i szepcze:
-Bieberowych.
Zasnęłam.
***
Obudziłem się przez promienie słońca. Obróciłem głowę w prawo i to zmiękczyło moje serce. Cat słodko spała, wtulając głowę w moje ramię, a ja oplotłem ją ręką w pasie. Chciałbym jeszcze z nią tu zostać, ale lepszym pomysłem byłoby zrobić jej śniadanie. Po cichutku wyszedłem z łóżka i skierowałem się do kuchni. Już miałem wyciągać składniki na naleśniki, kiedy rozległ się dwonek do drzwi. Mozolnym krokiem podreptałem do przedpokoju i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się około 20letni brunet. Na mój widok jego mina zrzedła.
-Umm, zastałem Cat?-spytał, drapiąc się po głowie.
-Tak jakby.-odpowiedziałem szorstko.-Kim jesteś, jeśli można wiedzieć?
-Jej chłopakiem.
_________________________________________________
HEJ! Przepraszam za tyle nieobecności! Oceny.
Przyszłam z nowym rozdziałem! POMAGAŁA MI GO NAPISAĆ ROKSANA, ZA CO CHCIAŁABYM JEJ BARDZO PODZIĘKOWAĆ. NIE WIEM CO BY BYŁO, GDYBY NIE TY ♥
Nie mam pojęcia, kiedy będzie następny. Miejmy nadzieję, że nie długo. Kocham Was! Enjoy.
Zapraszam do zakładki informowani, spam oraz kontakt♥
@frushgehfuck - twitter